Dzień dobry Kochani!
Witam Was w ten grudniowy poranek, jesteście gotowi na nowy miesiąc i nowe wyzwania? Ja powoli zaczynam dekorować swój dom świątecznymi ozdobami, by wprowadzić świąteczny klimat do mojego wnętrza. A może nawet upiekę w najbliższym czasie pierniczki? Zazwyczaj robię to właśnie na początku grudnia by mogły na spokojnie zmięknąć, a jak to jest u Was? Może dość już tych świątecznych opowieści, dzisiaj przychodzę do Was z recenzją porównawczą dwóch produktów.
BENEFIT COSMETICS Puder brązujący Hoola
"Wszystkie promienie słońca z egzotycznych wysp zamknięte w małym pudełeczku aby rozjaśnić Twoją twarz i poprawić humor!
Odrobina Hoola i hop ! Ten super bronzer nada twojej cerze muśnięty słońcem blask bez konieczności rujnowania się na bilet lotniczy na Hawaje !
Za co go kochamy ?
To całoroczne lato w pudrze ! Zapomnij o promieniach UV i skórze w kolorze marchewki. Dzięki matowemu i pozbawionemu drobinek pudrowi Hoola będziesz opalona przez cały rok, nawet jeśli słońce rzadko wyjrzy zza chmur.
Jak stosować ?
Nałóż warstwę tego brązującego pudru na podbródek, policzki i czoło, aby cieszyć się efektem naturalnej, tryskającej zdrowiem „opalenizny” przez cały rok.
Dołączony delikatny pędzelek z naturalnych włókien."
Skład:
Ingredients: Talc, Iron Oxides (CI77491-CI77492-CI77499), Zinc Stearate, Ethylhexyl Palmitate, Titanium Dioxide (CI77891), Dimethicone, Manganese Violet (CI77742), Methylparaben, Sodium Dehydroacetate, Boron Nitride, Propylparaben, Butylparaben. N° 3N5276-1
Cena 169 zł/8g
Matowy puder brązujący, bez dodatku drobinek. Lekko orzechowy kolor sprawia, że puder może być z powodzeniem stosowany przez osoby w różnym wieku. Produkt przeznaczony jest przede wszystkim do podkreślania kształtów twarz, czyli do tzw. konturowania. Idealny również do podkreślania ramion, dekoltu oraz szyi. Nadaje cerze naturalną opaleniznę, sprawiając, że wygląda na zdrową, lekko muśniętą słońcem. Nie tworzy smug i uczucia ciężkości. Po aplikacji skóra staje się wygładzona. Do każdego opakowania dołączony jest pędzel do aplikacji pudru, który znacznie ułatwia pracę z tym produktem. Całość zapakowana w mały, elegancki i praktyczny kartonik.
Skład: Mica, Magnesium Stearate, Zinc Stearate, Hydrogenated Polyisobutene, Ethylhexyl Palmitate, Bis-Diglyceryl Polyacyladipate-2, Dimethicone, Mineral Oil, Sorbitan Oleate, Polysorbate 80, Silica, Tocopheryl Acetate, Propylpabaren, Methylparaben, Nylon - 12, +/- (May Contain), CI 77499 (Iron Oxide Black), CI 77492, CI 77491
Cena 10-15 zł/6g
Porównanie:
Widać na pierwszy rzut oka, że produkt marki W7 inspirował się swoim droższym bratem, ale czy to źle? Nie, jeśli nie jest to chamska kopia, na szczęście w tym przypadku była to jedynie inspiracja. Oba bronzery zapakowane są w tekturowe kartoniki, które są dość dobrze wykonane. Wszystko w nich idealnie pasuje, nie widać pozostałości kleju czy nie ma w nich innych niedoróbek. Droższa wersja bronzera marki benefit obdarzona jest w małe lustereczko, w którym możemy na upartego wykonać konturowanie, jednak ja bym nie ryzykowała konturować twarz w tak małym lustereczku. Następne to co zwróciło moją uwagę to oczywiście pędzle, w droższej wersji jest on wykonany z włosia naturalnego, a w wersji tańszej jest to włosie sztuczne. Różnią się z całą pewnością miękkością i tutaj może niektórych zdziwię, pędzel W7 jest dużo bardziej miękki! Natomiast jest mniejszy, a jego rękojeść to zwykły czarny plastik. Pędzelek marki Benefit jest wykonany z naturalnego włosia, a rękojeść jest drewniana w kolorze niebieskim. Oba pędzelki są jednak mało wygodne w aplikacji bronzera na policzki, jednak da się to nimi zrobić!
Kolorystyka jest troszkę podobna, jednak stanowczo nie nazwałabym bronzera Honolulu zamiennikiem bronzera Hoola. Oba kolory nadają się idealnie do brązowienia twarzy, nie wpadają w pomarańczową tonacje, schody zaczynają się jednak przy aplikacji, bronzer marki W7 ciężko się rozciera, trzeba z nim uważać, bo łatwo możecie sobie zrobić niepotrzebne plamy, które żadna z nas nie chce mieć na policzkach. Droższy bronzer rozciera się cudownie, nie robi plam i jeśli nie macie większego doświadczenia na pewno łatwiej będzie wam nauczyć się ocieplania twarzy.
Co do trwałości to chyba was nie zdziwię, gdy znowu wskażę markę Benefit na wygranej pozycji. Bronzer trzyma się bez zarzutu przez cały dzień, nie przemieszcza się w ciągu dnia i nie ściera. Bronzer marki W7 radzi sobie z trwałością dość dobrze, wytrzyma prawie cały dzień jednak utraci on na swojej intensywności w ciągu dnia, niekiedy robiąc plamy, a na całonocną imprezę polecam zdecydowanie bardziej Benefit.
Podsumowanie:
Zdecydowanie lepszym produktem jest Benefit Hoola, mam świadomość że nie każdy może sobie pozwolić na taką dość drogą przyjemność, jednak nie sądzę by bronzer marki W7 był idealnym zamiennikiem. Jeśli nie masz tyle pieniędzy by kupić droższy bronzer lub po prostu szkoda Ci ponad 150 złotych na kosmetyki to polecam kupić małą wersję Benefitu (ok. 85 złotych/4g) lub coś marki Nabla (40-50 złotych), np. RECENZJA czy troszkę droższy bronzer marki The Balm Bahama mama (ok. 60-70 złotych). Czasem warto odłożyć troszkę więcej i kupić jeden produkt z którego będziemy zadowolone przez nawet kilka lat.
Ja z bronzerem Honolulu się nie polubiłam, a jak to jest u Was? Jakiego bronzera używacie?
Buziaki,
Aga
Na początku bałam się że bronzer z hoola będzie gorszy niż Honolulu ale później jak zobaczyłam na dłoni właśnie na hoola liczyłam. Ja osobiście używa z Revolution albo czasami z I❤️MekeUp i polecam również z Wibo ❤️
OdpowiedzUsuńNiestety mam bronzer W7 w wersji sypkiej i praca z nim to ciezki kawalek tortu ;)
OdpowiedzUsuńSwietny bronzer :)
OdpowiedzUsuńJa na co dzień używam bronzera ze Smashboxa albo z Bahama Mama. Bronzer z W7 mam mieć w kalendarzu adwentowym w tej firmy. Zobaczymy jak się będzie z nim pracować.
OdpowiedzUsuńBahama mama bardzo lubię 😍
UsuńJa również jestem wierna Bahama Mama ;)
OdpowiedzUsuńMiałam oba i ten Honolulu dawał radę :) Choć wolę The Balm i Benefit :)
OdpowiedzUsuńNie uzywalam nigdy tej firmy, ja oddana jestem revolution i kobo ❤
OdpowiedzUsuńOo ten jaśniejszy ma bardzo fajny odcień chyba musze się nim zainteresować. Ja bardzo lubie bronzer z kobo.
OdpowiedzUsuńsuper, że Benefit ma też mniejszą wersję, czasami chcę poznać kultowe kosmetyki jednak przeraża mnie ich pojemność bo wiem, że nigdy nie będę w stanie ich zużyć, oryginał zawsze jest lepszy
OdpowiedzUsuńJa kompletnie nie umiem korzystać z bronzerów, po prostu wydaje mi się, że do mnie nie pasują. Choć te mają fajne odcienie :)
OdpowiedzUsuńRzadko używam bronzerów, więc na pewno nie skuszę się na droższą wersję ;)
OdpowiedzUsuńJa właśnie czekam na bronzer z glam-shop.pl. Jestem zachwycona innymi kosmetykami tego sklepu ;)
OdpowiedzUsuńPatrząc na te dwa produkty jestem zdania, że nie tylko jeden od drugiego się inspirował, ale nawet skopiowal pomysl.
OdpowiedzUsuńŁadnie wyglądają oba, chociaż chyba wolałabym kupić produkt benefitu! :)
OdpowiedzUsuńSame opakowania bardzo mi się podobają :-)
OdpowiedzUsuńpiękne opakowania :) idealne kosmetyki na prezent pod choinkę :)
OdpowiedzUsuńJa bonzerow używam raczej rzadko I nie mam swojego ulubieńca
OdpowiedzUsuńNie znam ani oryginału, ani zamiennika, ale prezentują się pięknie :
OdpowiedzUsuńJa mam ostatnio od HEAN o zapachu kokosa 😍😄
OdpowiedzUsuńBronzer to akurat taki kosmetyk, który wolno się zużywa.
OdpowiedzUsuńMyślę, że kiedyś przetestuje osobiście ten marki Hoola - choćby w mniejszej gramaturze :)
Pozdrawiam i zapraszam do mnie!
Nie umiem korzystać z bronzerów niestety. ;)
OdpowiedzUsuńNie znam tej marki i nigdy wcześniej jej chyba nie widziałam.
OdpowiedzUsuńBenefitowy kartonik wygrywa u mnie na starcie, cena jednak robi różnicę chociaz nie zawsze. Broznery uwielbiam ;)
OdpowiedzUsuńJa jestem tak blada, że odpuściłam tego typu rzeczy i pogodziłam się z faktem ;D
OdpowiedzUsuńBroker sprawdza się u mnie i lubię to używać 😊
OdpowiedzUsuńBardzo mi się te odcienie podobają, chętnie bym po nie sięgnęła.
OdpowiedzUsuńO tak z w7 trzeba umieć pracować :)
OdpowiedzUsuńU mnie mógłby się sprawdzić tylko ten jaśniejszy;>
OdpowiedzUsuńJeśli produkt jest wydajny to myślę, że nawet te 150zl warto poświęcić aby cieszyć się właściwym efektem.
OdpowiedzUsuńNie miałam ani jednego ani drugiego ale myślę o tym z hoola 😍
OdpowiedzUsuńja aktualnie używam bronzera z Miyo :)
OdpowiedzUsuńZgodzę się z Tobą że warto odłożyć kasę na coś drozszego. Niestety kiedyś tak nie potrafiłam. Zamienniki bardzo często są gorsze niestety
OdpowiedzUsuńBronzerów właściwości używam, a jeśli już, to nie aż tak ciemnych. Ale zgadzam się z Twoją opinią, że czasem lepiej jest zaoszczędzić i wydać ciut więcej na kosmetyk na dłuższy czas, niż brać coś, co się nie sprawdza. Ja zazwyczaj przed zakupem czytam opinie. Jest to dla mnie bardzo ważne
OdpowiedzUsuńOj chyba z dwa lata zbierałam się w sobie czy kupić ten z W7.. nie mam nic z benefitu ale jeśli chodzi o kolorówkę spokojnie wydaje na nią większe sumy ponieważ też maluję okolicznościowo na wesela śluby.
OdpowiedzUsuńUważam, że takie produkty jak róże, bronzery, rozświetlacze zużywają się tak oszczędnie, że warto zainwestować dla siebie samego w dobrą jakość.
Benefit ma cudowne produkty! Bardzo je lubie :D
OdpowiedzUsuńPewnie, że jakość jest ważna, ale jednak nie mogłabym sobie pozwolić na tak drogi produkt :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że zamienniki rzadko są takie same lub lepsze niż oryginał. Ja używam bronzera od Makeup Revolution.
OdpowiedzUsuńJa zdecydowanie wole zainwestowac w kosmetyki. Czasami mozna znalezc dobry tanszy zamiennik, ale to naprawde rzadkosc.
OdpowiedzUsuńAni tego ani tego nie znam, ale oba mnie ciekawią :)
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc bronzera w ogóle nie używam, gdyż kompletnie nie umiem nim operować ;(
OdpowiedzUsuńAle co do jednego się zgadzam. Lepiej odłożyć i kupić droższy i lepszy jakościowo kosmetyk, niż zmarnować mniejszą kwotę na zerową jakość.
Jestem za blada na bronzery więc ich nie używam , ale jestem zdania że czasem jest lepiej zapłacić więcej ;)
OdpowiedzUsuńNie do końca przypadło mi do gustu.
OdpowiedzUsuńJuż dawno temu, bo pewnie ze 3 lata miałam bronzer z W7. Niestety nie przypadł mi do gustu. Robił plamy, ciężko się blendował i choć nabierałam ociupinkę to na twarzy był mega ciemny.
OdpowiedzUsuń